pole dance wrażenia

Pole dance. Wrażenia po pół roku ćwiczeń

Kiedy powiedziałam, że wybieram się na pole dance, większość znajomych reagowała tak samo: pytaniem o to, czy planuję karierę w klubie go-go. Po pół roku katorżniczych zajęć wszystkich tych, którym ten sport kojarzy się ze striptizem, serdecznie zapraszam na trening.

Wybierz swoje miasto i znajdź zajęcia z kategorii pole dance

 

Wokół żadnego chyba sportu nie narosło tyle mitów i nieporozumień. Jeśli komuś wydaje się, że na zajęciach kobiety wiją się wokół rurek w obcisłych sukienkach i kilkucentymetrowych szpilkach, a uśmiech nie schodzi im z twarzy, to polecam bolesną konfrontację z rzeczywistością. Bo pole dance to nie tylko rozrywka, to przede wszystkim sport. I tak, jak każdy inny sport, tak i ten wymaga gigantycznego wysiłku.

Zacznijmy od tego, że pierwsze treningi to psychiczna i fizyczna masakra. Figury nie wychodzą, ręce się ślizgają, a my nieznośnie często zderzamy z podłogą. Efekt? Siniaki, zakwasy, rozczarowanie i frustracja. Dlatego pole dance jest dla osób wytrzymałych, które wiedzą, czego chcą i nie poddadzą się po pierwszej czy dziesiątej nawet porażce.

A z własnego doświadczenia wiem, że warto zagryźć tu zęby – po pół roku ćwiczeń bez problemu wykonuję figury, do których kiedyś nawet bym się nie przymierzała. Zakwasy? Zdarzają się coraz rzadziej. Siniaki? Czasami, ale tylko te od rury, bo na podłogę już raczej nie upadam.

Po tych sześciu miesiącach widzę też, jak zmieniło się moje ciało. Jest bardziej gibkie i elastyczne, a skóra jędrniejsza. Zmniejszył się cellulit, wyszczupliły uda, wzmocnił brzuch, plecy i ręce. Pośladki też pięknie się uniosły, a łydki wreszcie można prezentować w spódnicach. Ale największy plus, to ten psychiczny – po pierwsze, nie poddałam się. Przełamałam swoje słabości i pokonałam lęk. Po drugie, udowodniłam sobie, że ja też mogę. Że nie trzeba być dwudziestolatką w rozmiarze S, żeby na rurze świetnie się czuć. Po trzecie, podniosłam swoją samoocenę – ciało wygląda lepiej, a ja lepiej umiem z niego korzystać. I chociaż kariery w klubie go-go nie planuję, to jeszcze niejednego zamierzam się na tej rurze nauczyć.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim ze znajomymi i udostępnij go!

Autor

Anna Firlej

Anna Firlej

Entuzjastka jogi :) Wcześniej wielbicielka pilatesu i stretchingu. Sport jest dla mnie sposobem na radzenie sobie z emocjami, zwłaszcza tymi, które uwierają. Pozwala zatrzymać się w obecnej chwili i nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *